Porady medyczne

O niebezpiecznych, lecz często bagatelizowanych narciarskich urazach dłoni, nadgarstków i przedramion mówi Marcin Wojtaszek, ortopeda z Centrum Ortopedii i Rehabilitacji ENEL-SPORT

Gdy słyszymy o najczęstszych urazach na nartach, przychodzą nam na myśl złamania nóg i problemy ze stawem kolanowym. To jednak tylko początek listy zagrożeń, które czyhają na nas na stoku…    

Marcin Wojtaszek, ortopeda: Uprawianie sportów zimowych to ogromna przyjemność, ale jeżdżąc na nartach możemy też zrobić sobie krzywdę. Choć na stoku najczęściej przytrafiają się urazy kończyn dolnych, to jednak przy upadkach narciarskich dochodzi także do złamań kciuka, nadgarstka, kości przedramienia, kości ramiennej czy zwichnięcia stawu ramiennego.

Brzmi poważnie

– I tak też jest. Niektóre urazy kończyn górnych wymagają leczenia operacyjnego i długiej fizjoterapii. Dlatego nigdy nie można ich bagatelizować, a to się często zdarza.

Dlaczego bagatelizujemy urazy narciarskie?

– Zazwyczaj gdy przewrócimy się podczas jazdy na nartach, jesteśmy pod wpływem adrenaliny i niskich temperatur, przez co możemy nie poczuć bólu. Poruszamy ręką, ręka nie boli, jedziemy dalej. Dopiero następnego dnia lub po dwóch dniach, gdy poziom adrenaliny spadnie, dochodzi do obrzęku, zaczyna się stan zapalny, a ból nasila. Wtedy okazuje się, że np. zerwaliśmy więzadło poboczne kciuka. To typowy uraz narciarski, który ujawnia się po dwóch dniach: na stoku kciuk zaboli lekko, a później nie możemy nim ruszać.

Są też urazy, których nie sposób przeoczyć.

– Oczywiście. Po upadku na nartach zdarza się, że nie możemy w ogóle ruszać ręką, wygięła się ona w nienaturalny sposób albo też nie możemy jej podnieść, bo są złamane dwie kości przedramienia. Czasem nie możemy też ruszyć barkiem i samodzielnie zjechać ze stoku.

Co wtedy robić? Bezwarunkowo odwiedzamy ortopedę?

– Tak. Zawsze radzę pacjentom, żeby po urazie zeszli ze stoku i udali się prosto do specjalisty, który oceni rodzaj uszkodzenia, wykona prześwietlenie, nastawi zwichnięcie, unieruchomi kończynę. Także przy mniejszych urazach – stłuczeniach i skręceniach – trzeba zbadać, czy nie doszło do uszkodzeń naczyń lub nerwów, czyli czy kończyna jest prawidłowo ukrwiona i czy jest w niej prawidłowe czucie. W przypadku zwichnięć należy to zbadać także po nastawieniu zwichniętego stawu. Dalsze postępowanie zależy od rodzaju i ciężkości urazu. Dla przykładu: złamania z przemieszczeniem nie dające się nastawić i złamania otwarte wymagają leczenia operacyjnego.

Czy można się nauczyć upadać w taki sposób, żeby zminimalizować ryzyko urazu?

– Instruktorzy narciarstwa uczą, jak upadać najbezpieczniej, ale i tak są sytuacje, których nie da się przewidzieć. Na przykład gdy stoimy na stoku, a ktoś w nas wjeżdża i uderza, nie mamy szansy szybko zareagować. Co innego, gdy jesteśmy sami – można próbować się asekurować, amortyzować upadek, ale gdy ktoś w nas wjeżdża, to już trudno się wybronić. Właśnie przy takich kolizjach najczęściej dochodzi do urazów nadgarstków i przedramion.

Komu najczęściej przytrafiają się urazy na nartach?

– Na pewno tym, którzy słabiej jeżdżą na nartach. Takie osoby są skupione na przetrwaniu na stoku i mniej uważają na innych narciarzy. Nie są też przygotowane na upadki. Wszystko przychodzi z czasem.

Jak długo wraca się do formy po urazie narciarskim?

– Tak jak już mówiłem, wszystko zależy od rodzaju kontuzji. W przypadkach wymagających operowania, powrót do normalnego funkcjonowania zajmuje trochę czasu, bo trzeba przejść dłuższą rehabilitację. Aby jak najszybciej przywrócić kończynie pełną sprawność, warto powierzyć leczenie doświadczonym ortopedom i fizjoterapeutom, a także wybierać placówki oferujące możliwie najszerszy zakres fizjoterapii. Pamiętajmy, że niedoleczony uraz to większe ryzyko kolejnego.