Wywiad z dr Błońskim, nowym lekarzem kadry koszykarzy!
1 stycznia 2019 r. stanowisko głównego lekarza reprezentacji Polski w koszykówce obejmie dr Marcin Błoński z ENEL-SPORT. Pracę z zawodnikami Energa Basket Ligi i Energa Basket Ligi Kobiet rozpocznie już w październiku. Enel-Med obejmie bowiem opieką medyczną zawodników i zawodniczki najwyższych klas rozgrywkowych w koszykówce: Energa Basket Ligi i Energa Basket Ligi Kobiet.
Polscy koszykarze dostarczają kibicom coraz więcej emocji. Kolejne będzie można poczuć już 29 września 2018 r. podczas spotkania o Superpuchar Polski w Gnieźnie, gdzie o zwycięstwo walczyć będą mistrz kraju Anwil Włocławek i Polski Cukier Toruń, zdobywca Pucharu Polski. Mecz będzie inauguracją sezonu Energa Basket Ligi. O tym, jak przygotowuje się zawodników do rozgrywek od strony medycznej oraz jak wygląda leczenie w zakresie medycyny sportowej, opowiada dr Marcin Błoński.
Już niedługo zostanie Pan lekarzem reprezentacji Polski w koszykówce. Gratulujemy!
Dr Marcin Błoński: Dziękuję. To dla mnie nie tylko wyjątkowe wyróżnienie na gruncie zawodowym. To również spełnienie jednego z moich marzeń. Od zawsze interesowałem się koszykówką, zwłaszcza w latach 90., złotym okresie polskiej koszykówki. Jest to sport bardzo bliski mojemu sercu. Będę pracował z pasją i dużym zaangażowaniem. Jestem też gotowy na podróże z drużyną i nowe wyzwania.
Planuje już Pan pierwszy dzień na nowym stanowisku?
– Pierwsze tygodnie na pewno poświecę na zapoznanie się ze stanem zdrowia wszystkich zawodników. Będę chciał również omówić wiele kwestii z trenerem i sztabem reprezentacji. Wspólnie stworzymy plan działania, który pomoże naszym sportowcom osiągać coraz lepsze wyniki. Planuję też zwołać zespół osób, który będzie mi pomagał w tym zadaniu.
Z jak wieloma specjalistami będzie Pan współpracował?
– Enel-Sport zapewnia sportowcom kompleksową opiekę. A to oznacza, że w razie potrzeby będę mógł skonsultować się z właściwym specjalistą. W zespole ENEL-SPORT są nie tylko konsultacje specjalistyczne z ortopedami, lecz także z lekarzami innych specjalności, psychologami, dietetykami, fizjoterapeutami czy trenerami przygotowania fizycznego. Sam jestem ortopedą, z wykształcenia i zamiłowania zajmuję się chirurgią urazową narządu ruchu. Ale w sporcie mogą zdarzyć się różne kontuzje. ENEL-SPORT zresztą zajmuje się nie tylko ich leczeniem, lecz także ogólnym rozwojem wydolności organizmu. Doświadczony zespół przygotowuje zawodników do treningów i zawodów od strony medycznej, by osiągali jak najlepsze wyniki.
Pracując z tak wieloma specjalistami, mam ten komfort, że zawsze mogę się skonsultować z innym lekarzem lub otoczyć zawodnika specjalistyczną pomocą, której w danym momencie potrzebuje.
Otoczenie opieką zawodników reprezentacji Polski w koszykówce to duże wyzwanie…
– Zgadza się. Tym bardziej cieszę się, że będę mógł brać czynny udział w tym projekcie. Enel-Med, firma-matka ENEL-SPORT będzie opiekować się całą Energa Basket Ligą.
Jak duża to będzie współpraca?
– Enel-Med od strony medycznej obejmie opieką abonamentową 16 drużyn męskich i 13 drużyn kobiecych. To liczna kadra, do której należą najlepsi koszykarze. Ich praca jest bardzo intensywna. W sezonie mecze odbywają się co kilka dni. W ligach są drużyny, które powalczą dodatkowo w europejskich pucharach. Treningi są ciężkie, a rywalizacja na boisku – zacięta. To stwarza ryzyko kontuzji. Wspólnej pracy będzie dużo, tym bardziej że sportowcy nie powinni zapominać o szeroko pojętej profilaktyce zdrowia.
A jakie urazy najczęściej dotyczą koszykarzy?
– Koszykówka to sport dynamiczny, kontaktowy. Odbywa się w hali, a to też ma znaczenie. Zawodnicy w większości doświadczają urazów mięśniowych czy stawowych. Kontuzje dotyczą zarówno kończyn dolnych, jak i górnych.
Można im przeciwdziałać?
– Oczywiście i w głównej mierze właśnie na tym nam zależy. W tym zakresie szalenie ważną pracę wykonują klubowi fizjoterapeuci. Lubię przed meczem popatrzeć na rozgrzewkę, by zobaczyć, jak zawodnicy przygotowują się do ciężkiej pracy na boisku. To jeden z ważniejszych elementów profilaktyki. Im lepiej wykonają tę pracę, tym ja swojej pracy będę miał mniej, a przecież o to w tym wszystkim chodzi (śmiech).
Czym różni się objęcie opieką całej drużyny od indywidualnych konsultacji z pacjentami?
– Pracujemy z reprezentacją, a więc z zawodnikami, których historie znamy. Dzięki temu wiemy o nich więcej. Mamy pojęcie, jakich urazów doznali w przeszłości. W przypadku pacjenta, który trafia do naszego gabinetu, często takiej wiedzy nie mamy. Musimy poświecić czas na zdobycie tych informacji oraz szczegółowe badanie. W przypadku drużyn sportowych będziemy ściśle współpracować z klubowymi fizjoterapeutami, którzy są bardzo cennym źródłem informacji jeśli chodzi o kondycję zawodników. Dzięki temu jesteśmy na bieżąco. Ale trzeba też podkreślić, że sama specyfika leczenia osób zawodowo zajmujących się sportem jest zupełnie inna niż w przypadku pacjentów, którzy na co dzień się tym sportem nie zajmują.
Co to znaczy?
– Przypuśćmy, że np. ktoś złamie sobie kość bez przemieszczenia. Po opatrzeniu jest ona wkładana w gips. Po określonym czasie zostaje on zdjęty i rozpoczyna się rehabilitacja. Powoli, krok po kroku, pacjent wraca do pełni sił. To może trwać pół roku, rok. Sportowiec nie ma tyle czasu. Kiedy do mnie przychodzi, jego celem jest jak najszybszy powrót na boisko i to na takim poziomie, na jakim grał przed kontuzją, ewentualnie minimalnie niższym. I to właśnie dlatego zawodnicy często decydują się nie na leczenie zachowawcze, ale operację, która umożliwia rozpoczęcie rehabilitacji dużo wcześniej. A że taka interwencja zawsze obarczona jest ryzykiem, musi być przeprowadzona przez zespół najlepszych specjalistów. I właśnie z takimi mam możliwość współpracować w ENEL-SPORT. Co jednak ważne, pacjent-sportowiec zaczyna rehabilitację już w pierwszej dobie po operacji, którą następnie kontynuuje w naszym ośrodku rehabilitacyjnym. Medycyna sportowa w ostatnim czasie mocno się rozwinęła.
Jakie różnice daje się zauważyć na przestrzeni Pana lat pracy?
– Na pewno zmieniły się techniki leczenia. W tej dziedzinie, jak zresztą w każdej, istotny jest nieustanny rozwój. Nie można odebrać dyplomu uczelni medycznej i na tym zakończyć swojej edukacji. Trzeba uczestniczyć w konferencjach, sympozjach, brać udział w kursach. I nie wolno ograniczać się jedynie do Polski. Trzeba jeździć po świecie, by móc podpatrzeć, jak operują inni, jakiego sprzętu używają, jakie formy rehabilitacji proponują. Należy się też chwalić własnymi osiągnięciami, bo trzeba przyznać, że w dziedzinie medycyny sportowej nie odstajemy od światowego poziomu. A skoro tak, mamy obowiązek uczyć innych, co chętnie robimy.
Od zawsze Pana zainteresowania związane były ze sportem?
– Jeszcze zanim rozpocząłem studia medyczne, sam uprawiałem różne dyscypliny sportu. Zawsze też wiedziałem, że chcę współpracować z zawodnikami. Będąc na studiach, udzielałem się w klinikach zajmujących się leczeniem sportowców.
I właśnie dlatego medycyną sportową zajmuję się już blisko 20 lat. W tym czasie nabyłem wszechstronne doświadczenie w leczeniu urazów narządów. Nie tylko przeprowadzam proces diagnostyczny, lecz także leczę zachowawczo i operacyjnie. Staram się być na bieżąco jeśli chodzi o przeróżne nowoczesne metody zespoleń. Wykonuję artroskopie stawu kolanowego, skokowego, ramiennego, łokciowego, promieniowo-nadgarstkowego. Mam ten komfort, że zajmuję się tym, co lubię. Na parkietach polskich lig gra dziś wielu zawodników, których udało mi się przywrócić do gry na wysokim poziomie. To dla mnie powód do dumy.
Będzie Pan leczył koszykarzy, a czy będzie Pan ich wspierał?
– Oczywiście, że będę wspierał sportowców w dążeniu do sukcesu. Mam nadzieję być dobrym duchem drużyny. Będę wspierał ich nie tylko od strony medycznej, lecz także mentalnej. Już dzisiaj mocno im kibicuję!